W labiryncie losu, gdzie ścieżki się splatają, Spotkałem kogoś, kto jak ja, w życiu burze przetrwał. Podobne książki czytamy, wartości dzielimy, W jego oczach - historia walki, w sercu - siła, co go podnosi. Nie miał łatwo, los go doświadczał, kształtował, Gnębiony, przez innych rzucony w wir trudności. Lecz w nim siła, jak feniks z popiołów wstająca, Z każdą przeciwnością losu, stawał się silniejszy, mądrzejszy. Często pech go spotykał, jak cień, nieodłączny towarzysz, Ale on, niezłomny, znalazł drogę, by na prostą wyjść. Teraz, otoczony jest przyjaciółmi, jak gwiazda wśród ludzi, Wszyscy pragną jego towarzystwa, jego słowa, jego obecności. On jednak ma dystans do świata, do pieniędzy, do powierzchowności, Jego serce bije dla innych, dla tych, co mniej mają, co potrzebują. Lubi sprawiać radość, pomoc dawać, szczególnie dzieciom, W jego działaniach - czysta dobroć, bezinteresowność, serca wielkość. W jego uśmiechu - pokój, w jego gestach - hojność, Choć sam wiele przeszedł, serce ma otwarte, pełne empatii. Ten nowopoznany znajomy, to jak brat ducha, jak lustrzane odbicie, W nim odnajduję część siebie, inspirację, przypomnienie o sile ludzkiego serca. W naszych rozmowach, w naszych chwilach, Czuję, że choć życie potrafi być trudne, zawsze jest nadzieja. W jego historii - lekcja dla nas wszystkich, Że nawet w najciemniejszych chwilach, można znaleźć światło, odrodzić się, wznieść wysoko.